Obiad
Mamusiu, dlaczego ja nie mam niebieskich oczu tak jak ona (ona to siostra, która natura wyposażyła w takie)? – Cóż dziecku odpowiedzieć, że listonosz nie miał niebieskich. Może nie zrozumieć, bo przy każdym zbywczym lub sarkastycznym stwierdzeniu trzeba wprost mówić, że to właśnie sarkazm jest, bo padają pytania dodatkowe. Tłumaczyć zawiłości genetycznych rozwiązań czy zignorować. Moja najmłodsza, niestety, ma w zwyczaju drążyć temat do upadłego.
Twoja siostra odziedziczyła cechy Waszej babci (mojej teściowej znaczy się) i dlatego ma takie oczy. Cała zresztą jest jak moja teściowa, nawet cechy charakteru się w niej same obudziły, bo od babci raczej przejąć nie mogła. Zbyt długo nie było jej dane cieszyć się posiadaniem kompletu babć.
- A czy mogę sobie szczurusia kupić? – W pierwszej chwili mam wrażenie, że w innej bajce wylądowałam, straciłam całą czujność i o mały włos nie wyraziłam zgody.
- Nie – oponuję zdecydowanie – Żadnych szczurusiów. Dziecię z tej okazji wyprodukowało dwie dyżurne łzy wielkości porządnego grochu i przechowywało je na policzkach przez długi czas.
Wieczorem na lodówce pojawił się nowy rysunek. Zwierzątko zupełnie przypominające szczura, a żeby wątpliwości nie pozostawiać opatrzony podpisem SZCZURUŚ.
Udawałam, że obrazka nie dostrzegam, a temat uważam za zamknięty.
Kolacja
Młoda nie wytrzymuje – A dlaczego nie mogę mieć szczurusia? – I łzy startują już na początku rozmowy. Nie chcąc się pastwić nad upierdliwym dziecięciem, długo i zawile tłumaczę, że babcia (ta druga) panicznie boi się gryzoni, a o szczurach nie chce nawet słyszeć. Że to kolejny obowiązek, bo to żywe stworzenie (tutaj oburzenie, że zawsze zwierzaki są dopatrzone). Tutaj mi się Hopek przypomina, który zanim się rozchorował zdechłby z głodu, pragnienia i brudu gdybym do niego nie zaglądała, ale za to uprawiałby (przez krótki czas) sporty ekstremalne.
Koniec rozmowy zalany morzem łez i stwierdzeniami z cyklu „bo ja chcę”.
Poranek
Lodówka zawieszona rysunkami tak, że nie mogłam jej znaleźć (lodówki znaczy się). Na wszystkich wiadomo co. Szczuruś w różowej sukience, Szczuruś z długimi rzęsami, szczuruś bawiący się z małą dziewczynką.
Wojnę o szczurusia wygrałam, chociaż trwała kilka miesięcy. teraz czeka mnie batalia papugowa.
Mamusiu, dlaczego ja nie mam niebieskich oczu tak jak ona (ona to siostra, która natura wyposażyła w takie)? – Cóż dziecku odpowiedzieć, że listonosz nie miał niebieskich. Może nie zrozumieć, bo przy każdym zbywczym lub sarkastycznym stwierdzeniu trzeba wprost mówić, że to właśnie sarkazm jest, bo padają pytania dodatkowe. Tłumaczyć zawiłości genetycznych rozwiązań czy zignorować. Moja najmłodsza, niestety, ma w zwyczaju drążyć temat do upadłego.
Twoja siostra odziedziczyła cechy Waszej babci (mojej teściowej znaczy się) i dlatego ma takie oczy. Cała zresztą jest jak moja teściowa, nawet cechy charakteru się w niej same obudziły, bo od babci raczej przejąć nie mogła. Zbyt długo nie było jej dane cieszyć się posiadaniem kompletu babć.
- A czy mogę sobie szczurusia kupić? – W pierwszej chwili mam wrażenie, że w innej bajce wylądowałam, straciłam całą czujność i o mały włos nie wyraziłam zgody.
- Nie – oponuję zdecydowanie – Żadnych szczurusiów. Dziecię z tej okazji wyprodukowało dwie dyżurne łzy wielkości porządnego grochu i przechowywało je na policzkach przez długi czas.
Wieczorem na lodówce pojawił się nowy rysunek. Zwierzątko zupełnie przypominające szczura, a żeby wątpliwości nie pozostawiać opatrzony podpisem SZCZURUŚ.
Udawałam, że obrazka nie dostrzegam, a temat uważam za zamknięty.
Kolacja
Młoda nie wytrzymuje – A dlaczego nie mogę mieć szczurusia? – I łzy startują już na początku rozmowy. Nie chcąc się pastwić nad upierdliwym dziecięciem, długo i zawile tłumaczę, że babcia (ta druga) panicznie boi się gryzoni, a o szczurach nie chce nawet słyszeć. Że to kolejny obowiązek, bo to żywe stworzenie (tutaj oburzenie, że zawsze zwierzaki są dopatrzone). Tutaj mi się Hopek przypomina, który zanim się rozchorował zdechłby z głodu, pragnienia i brudu gdybym do niego nie zaglądała, ale za to uprawiałby (przez krótki czas) sporty ekstremalne.
Koniec rozmowy zalany morzem łez i stwierdzeniami z cyklu „bo ja chcę”.
Poranek
Lodówka zawieszona rysunkami tak, że nie mogłam jej znaleźć (lodówki znaczy się). Na wszystkich wiadomo co. Szczuruś w różowej sukience, Szczuruś z długimi rzęsami, szczuruś bawiący się z małą dziewczynką.
Wojnę o szczurusia wygrałam, chociaż trwała kilka miesięcy. teraz czeka mnie batalia papugowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz