wtorek, 9 czerwca 2009

Droga tworzenia


Kiedy kibol frustrat ma ochotę się wyżyć, to sięga po kamień z drogi i ciska nim w innych. Jak ja popadam we frustracje, to sięgam po narzędzia ogrodnicze, po przybory kuchenne, po robótkę – jednym słowem – wzbudzam w sobie jakiś proces twórczy. Jakoś mój umysł nie chce funkcjonować na zasadzie „spalić, zgnieść”. Znam jeszcze co najmniej jedną taką osobę – uzależnioną od tworzenia.
Jednak starego zamczyska nie mamy, bo mogłybyśmy założyć sobie coś a'la klasztor uzależnionych od zieleniny i robiactwa. Zamykając się przed problemami całego świata, tworzyć unikalny ogród i robić eksperymenty ogrodnicze, ważyć nalewki i inne paskudztwa, a na zajęciach terapeutycznych w długie zimowe wieczory tworzyć przedmioty użytku niecodziennego.
A to zaczątki mojego zębca czekające na odpowiedni nastrój i dalsze działania twórcze.