Chata pełna ludzi, a moje najmłodsze wyskakuje w samych rajstopkach i krzyczy
- mamusiu, mogę ubrać juchającą spódniczkę?! Nastała taka niezręczna cisza. Wszystkie oczy zwróciły się w kierunku skąd dochodził ten przeraźliwy wrzask, później na mnie, a później znów na małe małe (wtedy faktycznie jeszcze było małe). _ odzyskałam zdolność logicznego myślenia i spokojnie dopytuję. – A która spódniczka jest juchająca?
- Noo wiesz mamusiu! To ta, co jak się okręcę to robi tak – juuchuuuuuuuuuu. :D
Średnia za to popisała się w sklepie. Kolejka po świeże pieczywo taka, że na trzy dni by wystarczyło. Słabe schorowane staruszki i zniesmaczeni weterani wojenni, no i ja ze małą cureczką w oczekiwaniu na... Dziecko przykleiło się do szybki, za która jakaś złośliwa istota umieściła same najpyszniejsze rzeczy i nagle oświecone jakąś złotą myślą drze się na cały sklep. – Mamusiu, mamusiu!!! Kupisz mi bułeczkę?! Ja jeszcze nigdy nie jadłam! – dodaje ze smutną miną. Wszyscy uczestnicy tej sceny wyciągnęli szyje, żeby zobaczyć wyrodną matkę, która nigdy jeszcze dziecku bułki nie dała, no i to zabiedzone dziecko (kręgosłup po dźwiganiu tej kruszynki mam chory do dziś). A niektórzy zaczęli sięgać do portfelików i wygrzebywać drobniaki, żeby dziecko wesprzeć. :D
Jedzie mój całkiem jeszcze niedorosły syneczek z babunią autobusem komunikacji miejskiej. Zajęli miejsce dla matki z dzieckiem tuż przy kierowcy. Bus stary jak świat, więc kierowcę od pasażerów oddziela tylko napis „Nie rozmawiać z kierowcą”. Nieco już znudzony podróżą wnusio zadaje babci pytanie - Widzisz babciu tego łysego pana?
- Którego? - Naiwnie dopytuje babcia
- No tego łysego i brzydkiego – znacznie już podniesionym głosikiem oświadcza małolat
- Nie widzę – odpowiada babcia w nadziei, że smarkacz sobie odpuści, a zdegustowani pasażerowie przestaną się gapić.
- Nie widzisz, tego łysego, brzydkiego i starego?! – Dziwi się dziecko
- No dobrze, widzę – zmienia taktykę babcia – No i?
- No i on, w ogóle nie potrafi prowadzić tego autobusu – wydarł się upierdliwy smarkacz.
Babcia narażona już i tak na złe spojrzenia, otrzymała jeszcze fuknięcie od wkurzonego kierowcy i czem prędzej opuściła autobus. :D
- mamusiu, mogę ubrać juchającą spódniczkę?! Nastała taka niezręczna cisza. Wszystkie oczy zwróciły się w kierunku skąd dochodził ten przeraźliwy wrzask, później na mnie, a później znów na małe małe (wtedy faktycznie jeszcze było małe). _ odzyskałam zdolność logicznego myślenia i spokojnie dopytuję. – A która spódniczka jest juchająca?
- Noo wiesz mamusiu! To ta, co jak się okręcę to robi tak – juuchuuuuuuuuuu. :D
Średnia za to popisała się w sklepie. Kolejka po świeże pieczywo taka, że na trzy dni by wystarczyło. Słabe schorowane staruszki i zniesmaczeni weterani wojenni, no i ja ze małą cureczką w oczekiwaniu na... Dziecko przykleiło się do szybki, za która jakaś złośliwa istota umieściła same najpyszniejsze rzeczy i nagle oświecone jakąś złotą myślą drze się na cały sklep. – Mamusiu, mamusiu!!! Kupisz mi bułeczkę?! Ja jeszcze nigdy nie jadłam! – dodaje ze smutną miną. Wszyscy uczestnicy tej sceny wyciągnęli szyje, żeby zobaczyć wyrodną matkę, która nigdy jeszcze dziecku bułki nie dała, no i to zabiedzone dziecko (kręgosłup po dźwiganiu tej kruszynki mam chory do dziś). A niektórzy zaczęli sięgać do portfelików i wygrzebywać drobniaki, żeby dziecko wesprzeć. :D
Jedzie mój całkiem jeszcze niedorosły syneczek z babunią autobusem komunikacji miejskiej. Zajęli miejsce dla matki z dzieckiem tuż przy kierowcy. Bus stary jak świat, więc kierowcę od pasażerów oddziela tylko napis „Nie rozmawiać z kierowcą”. Nieco już znudzony podróżą wnusio zadaje babci pytanie - Widzisz babciu tego łysego pana?
- Którego? - Naiwnie dopytuje babcia
- No tego łysego i brzydkiego – znacznie już podniesionym głosikiem oświadcza małolat
- Nie widzę – odpowiada babcia w nadziei, że smarkacz sobie odpuści, a zdegustowani pasażerowie przestaną się gapić.
- Nie widzisz, tego łysego, brzydkiego i starego?! – Dziwi się dziecko
- No dobrze, widzę – zmienia taktykę babcia – No i?
- No i on, w ogóle nie potrafi prowadzić tego autobusu – wydarł się upierdliwy smarkacz.
Babcia narażona już i tak na złe spojrzenia, otrzymała jeszcze fuknięcie od wkurzonego kierowcy i czem prędzej opuściła autobus. :D