środa, 6 maja 2009

Jak byłam w Twoim wieku

To określenie, które zawsze mnie do szału doprowadzało. Moja mama zawsze przy takiej okazji okazywała opowiadała jak było ciężko chleb dostać i że zanim poszła do szkoły to musiała czekać, aż brat wróci żeby wziąć od niego buty, a jak nie wracał to na bosaka zimą przez pola. I generalnie, że obowiązków tyle miała, a za chwilę wychodziło, że gotować to się nauczyła dopiero jak za mąż wyszła (od teściowej się nauczyła). Nigdy nie byłam w stanie zweryfikować tych wszystkich opowieści, bo moja babcia była straasznie stara jak ja mogłam już cokolwiek chcieć wyjaśniać i właściwie nigdy nie wracała do czasów dzieciństwa mojej mamy. Za to jak mój małżonek zaczyna stosować metodę, bo ja w Twoim wieku, to mnie diabli biorą. Znam faceta od jego piętnastych urodzin i pewne sytuacje miały miejsce na „moich oczach”, a o tych wcześniejszych moja teściowa opowiadała z wielkim zamiłowaniem. Bo wszystko można było o niej powiedzieć tylko nie to, że małomówna jest. Opowiadała więc często jak jej malutki jeszcze synek na damskie odkryte kolana reagował w sposób nader zadziwiający. Podchodził do takich kolan i wpijał w nie swoje ledwo uhodowane ząbki. Że wracając zziajany z podwórka łapał pierwsze napełnione płynem
naczynie i wypijał jego zawartość. Został baardzo mocno upomniany jak wypił pół litra młodego wina ściągniętego z butli nastawionej przez babcię i pozostawionego przez chwilę bez opieki. I jak wrócił bez ubrania z odległego zamkniętego kąpieliska, bo strażnik terenu zrobił nagonkę na nielegalnych plażowiczów. I wiele innych.
Ale na własne oczy widziałam z jakim zaangażowaniem i ochotą zabierał się do robienia porządków. Do pewnych sytuacji człowiek po prostu dojrzewa i warto się z tym faktem pogodzić jeśli chodzi o dzieci.
Dlatego też wkurzona jestem jak małżonek wpada wzburzony do pokoju i zaczyna cokolwiek podniesionym głosem przemówienie w stylu – Wyobraź sobie, że już siódmy raz mówiłem jej żeby posprzątała – po czym zostaje włączone słynne zdanie – Ja w jej wieku to własnego pokoju nie miałem a dbaałem o swój kącik.
Jeszcze kilka lat temu wdałabym się w długą i bezprzedmiotową dyskusję, ale teraz mówię tylko – Ta jasne. Czym ślubnego do szału doprowadzam, bo on wie, że ja wiem, że on w jej wieku.
Ale ponieważ jesteśmy rodzicami – tym strasznym organem nauczająco-pouczającym – staję zawsze po jego stronie w kwestiach porządkowych. Bo czemu oni mają mieć lepiej niż my? A później ich dzieci, czemu mają mieć lepiej niż oni? Ktoś musi być przekaźnikiem uporządkowania życia, no i słynnego sformułowania BO JA W TWOIM WIEKU ;P