wtorek, 21 kwietnia 2009

Wieelkie gotowanie




Imprezy fajne są, ale przygotowania do nich to zawsze wielki wysiłek. Jedno jest tylko pocieszające, jak po takiej imprezie dostaję e-mail o treści - Ciociu poproszę przepis na to czy na tamto. I od razu się serce raduje, że coś drgnęło w szeregach rodzinnych. I po ostatniej tego typu prośbie zaczynam poważnie się zastanawiać czy nie stworzyć jakiejś zakładki kulinarnej. Sprawa będzie przez czas jakiś rozważana, ale nie jest niemożliwa do zrealizowania.
I chociaż wiele przepisów tkwi uparcie w mojej głowie, to postanowiłam, że zacznę je gdzieś spisywać, żeby moje dzieci mogły z nich skorzystać nawet jak mnie nie będzie. Ja w spadku po teściowej mam zeszyt z przepisami i pewnie jak dojdzie do skutku sprawa zakładki kulinarnej, to i one znajdą się pośród innych. Jak to mówiła moja średnia jak była jeszcze małą dziewczynką - przecież trzeba się podzielać. No to jak trzeba to trzeba. Ja pamiętam, że zawsze uczestniczyłam w działaniach kulinarnych w domu i najfajniejszą sprawą było „czyszczenie” z resztek (najlepiej tych słodkich) narzędzi kuchennych. Przy okazji wałka do ucierania ciasta zawsze słyszałam, że będę miała w związku z tym łysego męża. Mąż jest, nawet nie łysy, a wałek do ucierania został zamieniony, w większości przypadków, na mikser elektryczny.
Już kawał czasu temu doszłam do wniosku, że w kuchni imprezowej najważniejsze są dwie rzeczy: efektowność potrwa i łatwość ich przygotowania. Im szybciej tym lepiej, bo kto będzie stał ciągle nad garami zamiast cieszyć się z wizyty. Jedyny czasochłonny element to torty, tego nie da się zrobić ekspresowo.


A chwilowo babeczki i torcik na apetycik :D

Brak komentarzy: