- Właściwie niepotrzebnie brałam parasolkę – stwierdziłam po raz dziesiąty obijając się w aucie o tego grzmota.
- Może lubisz – przyczepił się mój ślubny.
- Aaa, już sobie przypomniałam. Zabrałam ją po to, żeby w razie czego mieć Ciebie czym zdzielić.
- Mnie? A za co?
- Za co, za co – wkurzyłam się lekko – Nigdy nie zrobiłeś nic bezinteresownie?
Ale pomyślałam sobie, że właściwie dzisiaj nie miałabym za co, wstał już po pierwszym budzeniu, nie był zaczepno-obronny, nie klął na innych użytkowników drogi i nawet na czas się wybraliśmy. Wychodzi na to, że jednak bezinteresownie. :D
- Może lubisz – przyczepił się mój ślubny.
- Aaa, już sobie przypomniałam. Zabrałam ją po to, żeby w razie czego mieć Ciebie czym zdzielić.
- Mnie? A za co?
- Za co, za co – wkurzyłam się lekko – Nigdy nie zrobiłeś nic bezinteresownie?
Ale pomyślałam sobie, że właściwie dzisiaj nie miałabym za co, wstał już po pierwszym budzeniu, nie był zaczepno-obronny, nie klął na innych użytkowników drogi i nawet na czas się wybraliśmy. Wychodzi na to, że jednak bezinteresownie. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz