środa, 27 maja 2009

Anielska cierpliwość




- Podaj mi jeden powód dla którego miałabym jej nie zamordować – powiedziałam do mojego syna, maksymalnie już wkurzona na najmłodsze ze stada. – Bo jest Twoją córką – podpowiedział nieśmiało pierworodny. No i nie zamordowałam.
Za to w dzień matki usłyszałam spowiedź małej. – Bo wiesz mamusiu, ja jestem ostatnio bardzo niegrzeczna i nie słucham i krzyczę, bo dojrzewam. Pani mi powiedziała – oświadczyła, wyraźnie z siebie zadowolona.
- Znaczy, że jak przestaniesz się przepoczwarzać, to będzie lepiej? – Aa tego nie wiem – zabezpieczyła tyły młoda i dała mi w prezencie bukiet bratków zerwanych na ogrodzie i laurkę serduszko. Za to średnia z trudem znalazła chwilkę w przelocie na uwieszenie się na mojej szyi i wybełkotaniu (buzia była pełna jedzenia) – Wszystkiego najlepszego.
- Jak Ty z nami wytrzymujesz? Zapytał synuś.
- Powiem tak – odrzekłam – Nie jest łatwo

Brak komentarzy: